Przejdź do głównej zawartości

"Rozświetlone akwaria" Sophie Bassignac




Po lekturze "Rozświetlonych akwariów" mam przeczucie, że książka francuskiej autorki może należeć do tych, które wzbudzają skrajne emocje - oczarowują bądź nudzą, w zależności od oczekiwań i preferencji czytelników. Miłośnicy wartkiej akcji z pewnością poczują zawód, sięgając po tę pozycję. Mnie również momentami denerwował powolny rozwój wydarzeń, ale jednocześnie powieść była na tyle wyjątkowa, że nie mogłam się od niej oderwać.

Główną bohaterką jest młoda kobieta o imieniu Claire, która postrzega świat i ludzi przez pryzmat swoich licznych fobii i zaburzeń emocjonalnych. Momentami zdawało mi się nawet, że to niewiarygodne, aby jedna osoba mogła żyć z aż tyloma lękami. W każdym razie zostały one świetnie zobrazowane. Zaś tytułowymi akwariami są okna sąsiednich mieszkań, do których zamknięta społecznie Claire zagląda wieczorami, aby nieco z ubocza poobserwować życie współmieszkańców paryskiej kamienicy. W ten właśnie sposób poznaje tajemniczego pana Ishidę - Japończyka, z którym odnajduje wspólny język i wkrótce zaprzyjaźnia się. Jednak pewnego dnia sąsiad z naprzeciwka znika, za to mieszkanie, znajdujące się nad lokum Claire zajmuje dziwny mężczyzna. I w tym miejscu rozpoczyna się wątek kryminalny, którego zakończenie nie powaliło mnie z nóg, ale też nie należało do najgorszych.

Największą zaletą książki jest elegancki, momentami niemal poetycki styl, który zbudowany jest głównie z przemyśleń i wyobrażeń Claire. Faktycznie, zgodnie z tym, co mówi okładka książki, bohaterka nieco kojarzy mi się z Amelią. Jest typem obserwatora, inna, wyobcowana, może wręcz uchodzić za wariatkę, ale ma bardzo bogate wnętrze, a jej spostrzeżenia dają wiele do myślenia. Prostolinijność i szczerość bohaterki pozwalają na zasadzie kontrastu wyłuszczyć negatywne cechy ludzi, z którymi ma do czynienia - narcyzm, egoizm, bezradność, uprzedzenia, ślepa pogoń za nieosiągalnym.

Książka pokazuje też różne odcienie miłości. Relacje Claire z mężczyznami są dość skomplikowane. Wydaje się, że sama nie wie, czego tak naprawdę od nich oczekuje. Odnosiłam wrażenie, że lęk przed dzieleniem z kimś życia, był u niej silniejszy niż trawiące ją uczucie samotności. To strasznie przygnębiające. Autorka niezwykle pięknie przedstawia też istotę miłości platonicznej między mężczyzną i kobietą.

Podsumowując, "Rozświetlone akwaria" to książka mocno refleksyjna, taka, którą należy się delektować, nie połykać. Obnażająca nasze słabości, ale też ukazująca piękno ludzkiej duszy, w całej jej skomplikowanej postaci. Wbrew pozorom, polecałabym ją również mężczyznom, bo ukazuje bardzo uniwersalne prawdy o życiu obu płci. Mówi o miłości w sposób oszczędny, bez zbędnych ochów i achów, spotykanych w romansidłach, jednocześnie pozwalając na nią spojrzeć z kilku perspektyw. Myślę, że każdy z nas może w niej odnaleźć cząstkę siebie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Pax" Sara Pennypacker

Przepiękna opowieść o przyjaźni człowieka i zwierzęcia. Przyjaźni wystawionej na wielką próbę. Ale jest to również, a może przede wszystkim, książka o wojnie, stracie, umieraniu, samotności i bólu. A wszystko to dostrzec można na cudownej okładce z zapatrzonym w dal lisem. Po zapoznaniu się z pierwszymi rozdziałami, w moim odczuciu była na tyle smutna i momentami przygnębiająca, że bałam się ją dać do czytania córce. Jednak moja dziesięciolatka po raz kolejny zaskoczyła mnie dojrzałością. Z początku podchodziła dość sceptycznie do pozycji, w której nie będzie magii, czarodziejów, duchów, smoków i innych fantastycznych elementów. Jednak już od pierwszej strony książka ją pochłonęła. A łzy w jej oczach, które zaistniały w połączeniu z uśmiechem po przeczytaniu ostatniej strony, były najlepszą recenzją, jaką mógłby sobie wymarzyć każdy autor. Dwunastoletni, na wpół osierocony chłopiec musi rozstać się ze swoim lisem, który przetrwał jako jedyny z miotu i dorastał wśród ludzi, w dwu

Wakacyjna lista książek zaczytanej 10-latki

Miałam zrobić tę listę pod koniec wakacji, ale niestety nie udało się. Lepiej późno, niż wcale :) Dziesięciolatka zakochana w książkach to oczywiście moja córa. Jestem z niej bardzo dumna. W czasie dwóch miesięcy wakacji przeczytała ich 11. Może komuś z Was przypadnie go gustu któraś z nich. Polecam, zwłaszcza, że nadchodzą długie jesienne wieczory ;) "Wojownicy"  Erin Hunter Zacznę od największego dla mnie zaskoczenia, jakim jest seria "Wojownicy", napisana przez kilka autorek, przybierających wspólny pseudonim Erin Hunter. Dlaczego zaskoczyło mnie tak duże zainteresowanie tymi książkami mojej córki? Ponieważ pierwszą część kupiła już ponad rok temu i zawiedziona skończyła lekturę na drugim rozdziale. Jej zarzuty wobec powieści były podobne do moich, mianowicie, książka zawiera dużo bardzo zbliżonych do siebie nazw, które utrudniają wczytanie się i zrozumienie treści. Pozycja przeleżała na półce tak długo, że chciałam już ją komuś oddać, lecz wtedy

"Demon" Łukasz Henel

Nie czytałam wcześniejszych powieści pana Henela, więc podeszłam do tej pozycji bez żadnych skojarzeń, porównań, uprzedzeń, za to z dużym entuzjazmem. Niestety książka trochę mnie rozczarowała. Mega pozytywne recenzje tak rozbudziły moje oczekiwania, że spodziewałam się czegoś naprawdę wyjątkowego, oryginalnego, czegoś, co mnie zaskoczy, a przede wszystkim postawi włosy na głowie. W tej ostatniej kwestii największą robotę można przypisać okładce - jest naprawdę straszna. Odnosząc się do treści, nie mogę powiedzieć, że książka jest zła. Są dobre, przerażające momenty. Ale to raczej na początku. Później nastąpił u mnie chyba przesyt grozy i nadnaturalnych zjawisk, które niczym oryginalnym się nie cechowały, były powtarzalne i pod koniec zwyczajnie się nudziłam. Wymienię swoje zastrzeżenia, które przeszkadzały mi w odbiorze tej historii: - Wspomniany już nadmiar zjawisk paranormalnych - demon w postaci Niemca, zombie, wampir, straszy tu, straszy tam, co chwilę coś strasznego